Trudne początki Junckera
Jean-Claude Juncker, po tym jak został zatwierdzony przez Parlament Europejski jako przyszły Przewodniczący Komisji Europejski, musi stworzyć zespół komisarzy, z którymi będzie pracował przez najbliższe pięć lat. Państwa członkowskie jednak nie zamierzają mu tego ułatwiać.
Juncker po zakończeniu procesu nominacyjnego poprosił państwa unijne, by przedstawiły mu swoich kandydatów na komisarzy do końca lipca. Prosił również o nominowanie kobiet, tak by w nowej Komisji znalazło się ich więcej niż w poprzedniej kadencji KE.
Pierwsza z tych próśb nie została wypełniona, a wszystko wskazuje, że i druga pozostanie w sferze życzeń. Belgia, Cypr, Dania i Holandia wciąż nie wyznaczyły swoich nominatów. Również Bułgaria musi ostatecznie potwierdzić swoją nominację – poprzedni rząd wyznaczył dotychczasową komisarz ds. współpracy międzynarodowej, pomocy humanitarnej i reagowania kryzysowego Krystalinę Georgiewę, ale ta kandydatura nie została jeszcze zatwierdzona przez sprawujący obecnie władzę rząd techniczny.
Także hasło większej liczby kobiet nie znalazło poparcia w europejskich stolicach i to mimo szeroko zakrojonej akcji medialnej (hashtag #TenOrMore). Oficjalnie nominowano jedynie trzy kobiety: Czeszkę Verę Jourovą, Szwedkę Cecilię Malmström (obecną komisarz do spraw wewnętrznych) oraz Włoszkę Federicę Mogherini.
Słowenia jako jedyny kraj przedstawiła Junckerowi listę kandydatów do jego wyboru. Są na niej nazwiska dwóch kobiet: odchodząca premier Alenka Bratek oraz europosłanka Tanja Fajon.
Belgowie również najprawdopodobniej nominują kobietę, europosłankę Marianne Thyssen. Jednak na przeszkodzie stoją przeciągające się negocjacje koalicyjne, która na razie nie pozwoliły na formalną nominację Thyssen.
Biorąc pod uwagę, że nominację na Cyprze uzyska prawdopodobnie Christos Stylianides, to w najbardziej optymistycznym wariancie można mówić o siedmiu nominowanych kobietach na stanowiska komisarzy. Jest to mniej niż w kończącej kadencję KE.
Taki rezultat może zaowocować nie zatwierdzeniem nowej Komisji przez Parlament Europejski. Europosłowie, w tym przewodniczący PE Martin Schulz, zapowiedzieli, że nie dadzą wotum zaufania nowej KE, jeśli nie będzie w niej więcej kobiet-komisarzy niż dotychczas. Na jesieni okaże się, czy Junckerowi uda się przekonać eurodeputowanych do zmiany zdania.
Źródło: Euractive