Wybory – smutna konieczność, czy okazja zmiany na lepsze?
Do wyborów posłów, którzy zasiądą w Europarlamencie pozostało jeszcze sporo czasu. Powinniśmy coś zrobić, aby frekwencja wyborcza się podniosła. Jedną z osób, która próbuje tego dokonać jest Jochen Rummenhöller, który przyszedł dziś do nas rozmawiać na temat młodzieży i elekcji. Podczas jego wykładu w mojej głowie narodziła się refleksja.
Wielokrotnie zadajemy sobie pytanie, dlaczego ludzie z roku na rok przestają brać udział w wyborach. Jest to przecież najważniejsza część władzy demokratycznej należącej do nas, obywateli.
Możemy zadecydować o tym kto będzie nas reprezentować. Z wyborami do Europarlamentu nie jest wcale inaczej. Frekwencja w wyborach i w tym przypadku powala swoim sukcesywnym spadkiem. Czym jest to spowodowane? Między innymi na to pytanie starał się odpowiedzieć Pan Jochen Rummenhöller. Aby to wytłumaczyć wykorzystał bardzo ciekawą metaforę. Z małego zielonego woreczka wyciągnął kolorowe opakowanie. Była to oranżada w proszku, jaką dzieci nasypują do wody aby uzyskać słodki posmak. Rozerwał pakunek i zmieszał jego zawartość z wodą w swojej szklance. Tak samo działają wybory. Nieważne, czy jest to elekcja posłów do Parlamentu Europejskiego, czy wybór Prezydenta Rzeczypospolitej. Jeżeli tylko będziemy chcieli i przesypiemy proszek do metaforycznej szklanki, to zmienimy smak wody. Zatem nie należy bać się wyzwań, jeżeli oczekuje się zmian.
Kampania wyborcza do Europarlamentu ruszyła przed kilkoma dniami. Jeżeli postaramy się i poznamy nazwiska kandydatów, i ich programy poczytamy o nich co nieco, będziemy mieli zdecydowanie łatwiejsze zadanie. Czasu do 25. maja jest bardzo dużo. Gorąco do tego zachęcam.
Autor: Patryk Dudziński